Przedsiębiorco! Pracujesz czy zarabiasz???
Mamy w Polsce zarejestrowane podmioty gospodarcze w ilości ponad 3 milionów! Olbrzymia większość z nich to zarejestrowana działalność gospodarcza albo mikro-, mini- i niewielkie spółki osobowe lub kapitałowe. Co jest normalną tendencją na rynkach rozwiniętych i takie firmy decydują o jakości gospodarki Niemiec, Włoch czy USA. My widzimy Siemensa, Fiata czy Coca Colę, ale to nie te firmy są siłą gospodarek tych krajów. Tylko mały i średni biznes. Ale to temat na inny tekst. My skupmy się na naszych własnych problemach.
Jest wiele powodów, dla których zakładamy podmioty gospodarcze. A jednym z ważniejszych jest troska o własne miejsce pracy.
„Założę swoją firmę, to nikt mnie już nie zwolni.”, „Sam będę sobie organizował pracę.”, „Tylko ja będę decydował o moim tempie pracy”, „Lubię to co robię, bo to moja pasja” – często słyszę takie argumenty.
I to wszystko – oczywiście – jest prawdą. Pasja to piękna sprawa. Ale prowadzi do następującej konkluzji:
Spora część przedsiębiorców traktuje otworzoną sobie firmę jako substytut czy alternatywę dla posady na etacie w jakimś przedsiębiorstwie.
Co do zasady, można temu tylko przyklasnąć.
Przyszłość ekonomiczna młodych ludzi to przedsiębiorczość i wiara we własne siły. Także rynek w coraz większym stopniu będzie się opierał na zewnętrznych specjalistach i umowach terminowych.
To nieuchronne. Więc lepiej być wcześniej przygotowanym – mieć już zdobyte doświadczenie i przetestowane procedury. Wówczas Wasza pozycja negocjacyjna jest lepsza a siła rynkowa atrakcyjniejsza. Wtedy pływa się (na rynku pracy i zleceń) przyjemniej i szybciej dopływa do celu.
Ale kiedy już pracujesz na własny rachunek albo zarządzasz pracującymi u Ciebie ludźmi, pomyśl chwilę: pracujesz czy zarabiasz?
Włącz własną inteligencję finansową czyli nasz blogowy ulubiony leitmotiv :).
Pracujesz. Czyli masz miejsce pracy (bo nikt Cię nie wyrzuci). Masz zapewnione comiesięczne wynagrodzenie (które sam sobie ustalasz) i być może – realizujesz własną pasję.
Wystarczy minimalna choćby nadwyżka przychodów nad kosztami i wszystko jest cacy. A przynajmniej tak powie Ci wielu księgowych.
Ale można też inaczej.
Zarabiasz. Czyli od samego początku traktujesz własną działalność/firmę jako inwestycję. Wkładasz w swój biznes – niezależnie od jego rozmiarów na początku – określoną ilość gotówki i różnych wartości materialnych (też mierzalnych w pieniądzu).
Traktujesz go (własny biznes) jako inwestycję, która ma Ci dać określony w czasie zwrot z włożonego kapitału. I mierzysz go i oceniasz w taki sposób. Tylko takie podejście ma sens. A Twoją pasją może być efektywne zarabianie pieniędzy :).
Na przykład, jednym z najczęstszych błędów początkujących przedsiębiorców jest traktowanie własnej pracy jako… nooo, chyba jako powietrze. Bo rzadko spotykam małych przedsiębiorców, którzy mają założoną i wypłacaną comiesięczną pensję, traktowaną jako element kosztów, brany pod uwagę przy ustalaniu marż, rentowności, itp. „Eeeee, wie Pan, jak mi coś zostanie na koniec miesiąca, to coś sobie wypłacę” – słyszę najczęściej. Nawet w firmach zatrudniających kilkanaście osób. O sporych obrotach.
A skutkiem jest to, że taki gość nie ma pojęcia o rzeczywiście poniesionych nakładach, o prawdziwej strukturze kosztów. A jego wyobrażenie „ile zarabia firma” jest bardzo dalekie od prawdziwych wyników. Zaś pytanie „ile zarabiasz Ty a ile Twoja firma?” zawsze budzi konsternację. Bo na ogół myśli się, że to jest to samo. A przecież to wartości (prawie) rozłączne. I – na dodatek – wyobrażenie przedsiębiorcy o swoich dochodach jest zawsze z gruntu zawyżone :).
Bo tym się różni inteligencja i wiedza finansowa od doświadczenia początkującego przedsiębiorcy podpartego informacjami z zapisów księgowych, że daje rzeczywistą wiedzę.
Pozwala kontrolować cash flow, czyli rzeczywisty przepływ gotówki (a nie zajmuje się danymi z faktur czyli rzeczywistością raczej wirtualną).
Pozwala mierzyć marże i rentowność, a w konsekwencji stopę zwrotu z kapitału , co pozwoli skutecznie porównać własny zysk rezydualny z najlepszymi lokatami w bankach (bo może warto ulokować kasę na koncie, jeśli stopa zwrotu będzie większa niż uzyskiwana na działalności gospodarczej :).
Konkluzja?
Myśl o własnym biznesie jako narzędziu finansowym służącym do zarabiania pieniędzy. Zadawaj pytania księgowemu. Bądź aktywny w poszukiwaniu wiedzy. Zbuduj sobie własną profesjonalną inteligencję finansową.
Jeszcze lepiej: skorzystaj z pomocy/wsparcia specjalistów od finansów firmy.
(A za to trzymaj się z daleka – w tym przypadku – od specjalistów ulokowanych w tysiącach biur brokerskich czy też biur doradztwa „ xyz”, którzy mają na wizytówce „analityk lub doradca finansowy” ale znają się raczej na tym jak wessać Twoją gotówkę w któryś z funduszy inwestycyjnych albo zaoferują Ci wspaniały kredyt lub super leasing; ale nigdy nie pracowali w „zwyczajnej” firmie jako kontroler finansowy, dyrektor finansowy, a nawet księgowy. I o codziennym dniu, realiach i rzeczywistości zarządzania przedsiębiorstwem nie wiedzą nic.)
Są ludzie szczęśliwi, bo np. produkują piękne meble albo hodują śliczne ptaszki.
Ale są też ludzie szczęśliwi, gdyż mają doskonałą stopę zwrotu z zainwestowanego kapitału (i nie było ważne , w co został zainwestowany).
Którym chciałbyś Ty być?