Przemyślenia po gorącym okresie świątecznym
Witam bardzo ciepło wszystkich czytelników mojego bloga w bardzo zimny styczniowy dzień już 2016 roku. Zaczniemy nietypowo. Czasem oferuję łamy tej witryny mądrym i wartościowym ludziom, proponuję napisanie tekstu. Niewielu korzysta, ale jeden się zdecydował. Oto jego reminiscencje i przemyślenia po gorącym okresie świątecznym.
„Bogaci”
Całkiem niedawno dobrze znana mi osoba podniosła alarm –„ jedziemy do Warszawy: w jednym z centrów handlowych odbywa się losowanie mieszkania w Warszawie dla tych, którzy w owym centrum kiedyś zakupy czynili.”. Ponieważ kiedyś zakupy tam robiła, teraz krzyczała, że będzie bogata, bo na pewno wygra w końcu mieszkanie. A jak nie wygra, to na pewno warto spróbować. Emocje, ekscytacji i radość.
„W totka gra wielu ludzi. Szanse wygrania są niewielkie ale mieszkanie to co innego” – radośnie mruczała. Dodam, że bogata zawsze być chciała, ale niestety nigdy nie była, a ja bardzo byłem ciekaw co robią ludzie biedni aby być bogatymi.
Pojechaliśmy. Centrum jak centrum, w nim mnóstwo ludzi, którzy widocznie podzielali poglądy opisane powyżej. Najpierw stali w długich kolejkach po rejestracje paragonów, potem masowo kupowali za drakońskie ceny długopisy, bo trzeba było coś tam wypełnić. Masowo przepychali się do jakichś pudeł, aby te kupony powrzucać i gremialnie okupowali wszystkie miejsca siedzące i stojące tak, by mogli dojrzeć scenę, na której owe losowanie miało się odbyć. Temperatura i napięcie rosło. W rzeczywistości i w przenośni. W przenośni bo zbliżał się czas losowania. W rzeczywistości, bo tysiąc ludzi stłoczonych obok siebie podnosi temperaturę do temperatury obfitego pocenia się a napięcie nerwowe rosło proporcjonalnie. Na szczęście postój taki trwał tylko dwie godziny więc obeszło się bez bójek i rozbojów.
Wielu zainteresowanych bogactwem przy okazji zgłodniało. Opuścili tłum, martwiąc się o porzucone miejscówki – głód silniejszy. Ponieważ miejsc siedzących nie było, a jedzonko do najtańszych nie należało, konsumpcja stosunkowo wysokich wydatków odbywała się wszędzie ale najczęściej na podłodze w pozycji siedzącej lub na stojąco na pojemnikach do śmieci.
Po dwóch godzinach losowanie się odbyło . Ktoś rzeczywiście wygrał owe trzydziestosiedmiometrowe mieszkanie pod Warszawą o wartości ok 150 tys zł i już.
W mojej opinii – morał z tego taki – szacuję, że w losowaniu brało udział ok. 10 tys. kuponów, zatem teoretyczna wartość jednego kuponu wynosiła 1,5 zł. Dojazd do centrum kosztował nas ca. 50 zł plus długopis 5 plus 50 jedzonko. Na szczęście jako nieliczni nie robiliśmy zakupów, zatem żeby być bogatym wydaliśmy 155 zł aby zyskać 1,5 zł. W centrum było pełno osób, które bogatymi stać się chciały i które wydały więcej niż zarobiły. Świadczył o tym pełen parking samochodów i to wcale fajnych. Biedni wstydzą się biedy. Kupują wtedy fajne samochody, a finansują te samochody i podobne minusowe transakcje swoją ciężką pracą w jakiś korporacjach przezywając mnóstwo stresu typu mój szef jest …., może mogą mnie zwolnic …. Itp. Marzą o bogactwie stając się jeszcze bardziej biednymi.
Moja znajoma spędziła miły sobotni wieczór w gęstym tłumie podobnych sobie „bogaczy”, w oparach potu i zaduchu na stojąco. Jadła w nieco lepszych warunkach (ale nadal fatalnych) całkiem drogi obiad i na tą kilkugodzinną przyjemność wydała 155 zł. Przyznam, że za 1/10 tej kwoty spędziłbym przyjemny wieczór przy piwku w domu. Wprawdzie bym nie zarobił ale w komfortowych warunkach przy choince schrupał bym co nieco i popił piwkiem. Dziesięć razy taniej i tyleż samo przyjemniej. Wbrew opinii milionów ludzi zawsze mi się wydawało, że aby być bogatym należy robić rzeczy po których wpływ będzie wyższy niż wydatki. Tak robiłem i takie pomysły jak te powyżej nawet mi do głowy nie przychodziły. Siedząc gdzieś daleko nie widziałem wprawdzie sceny, ale widziałem wielu biednych ludzi w super ubrankach i z fajnymi samochodami, konsumującymi na koszach na śmieci w przepoconych ubrankach. Ale lekcja wartościowa.
Koniec.
Ciekawe? Kontrowersyjne? Dyskusyjne?
Jeśli dostanę komentarze, to obiecuję, że autor tekstu je wszystkie dostanie.
Życzę wszystkim, by w 2016 roku każdy z sukcesem zrobił sam dla siebie „dobrą zmianę” – bo sami najlepiej wiemy, co jest dla nas dobre -zamiast emocjonowania się wyczynami naszej klasy politycznej.
Ireneusz Trąbiński
kontakt@fingroup.com.pl