• Ul. Pruszkowska 29B, 02-118 Warszawa +48 22 846 32 18 kontakt@fingroup.com.pl

    Bezpieczny kurs Twoich finansów
  • Jak się robi ludziom wodę z mózgu czyli różnica pomiędzy inwestowaniem a spekulacją

    Dzisiejsze czasy to szybkie tempo życia i olbrzymia ilość atakującej nas informacji. Konsekwencje tego są takie, ze nie mamy czasu na refleksję i pogłębioną analizę, nie chce nam się sprawdzać i weryfikować pozyskanych/usłyszanych opinii i informacji. Także dlatego, że nie czytamy (patrz poprzedni odcinek bloga).

    To powoduje, ze jesteśmy podatni na manipulacje. Szczególnie politycy i marketingowcy mogliby na ten temat wiele powiedzieć :). A poza tym, oprócz tego, że jesteśmy sami podatni, to nierzadko w celu poprawy własnego samopoczucia sami skutecznie manipulujemy sobą.

    Dzisiaj jest w użyciu mnóstwo zupełnie nowych słów (kto by pomyślał, ze słowo „kamerować” jest uznane jako prawidłowe!) albo znaczy coś zupełnie innego, niż jeszcze kilka/kilkanaście lat temu.

    I w tym momencie doszliśmy do słów „inwestycja” oraz „inwestor”. Co nam mówi Słownik Języka Polskiego?

    inwestycja: «przeznaczenie środków finansowych na powiększenie lub odtworzenie zasobów majątkowych»”
    Inwestycja to słowo znane w ekonomii i gospodarce już setki lat. Popatrzmy więc na inną, bardziej konkretną definicję (z Encyklopedii Zarządzania):
    „Uwzględniając aspekt funkcjonalny, finansowy i rzeczowy inwestycje można zdefiniować jako:
    • ogół czynności związanych z przygotowaniem i realizacją przedsięwzięć rozwojowych firmy, polegających na tworzeniu nowych oraz odtwarzaniu i modernizacji już istniejących środków trwałych przedsiębiorstwa, a także różnych operacjach finansowych, realizowanych przez doświadczony zespół pracowników w ścisłym powiązaniu z innymi strefami działalności gospodarczej przedsiębiorstwa;
    • źródło przyrostu kapitału przedsiębiorstwa w postaci nowych lub zmodernizowanych maszyn i urządzeń, środków transportu czy obiektów budowlanych;
    • całokształt nakładów finansowych związanych z tworzeniem nowych, odtwarzaniem i unowocześnianiem obiektów produkcyjnych i nieprodukcyjnych przedsiębiorstwa oraz poszerzaniem przez operacje finansowe majątku firmy (akcje, udziały lokaty itp.).”

     Obie te tradycyjne definicje zwracają główną uwagę na aspekt majątkowy czyli rzeczowy inwestycji, co nie jest niczym niezwykłym samo w sobie, ale niestety, nie oddaje prawidłowego znaczenia inwestycji w sensie biznesowym i pieniężnym,

    Sensem tym jest wkładanie pieniędzy w coś, co przyniesie nam więcej pieniędzy przy minimalnym poziomie ryzyka.

    Właśnie dlatego inwestycja musi być zdefiniowana przez jeden istotny aspekt: przez ryzyko. A ocena ryzyka, to kluczowy element tego, o czym w całym blogu piszemy: to ważna część inteligencji finansowej.

     Mianowicie: inwestujemy środki finansowe po to, by osiągnąć w przyszłości dodatkowe korzyści, przy jednoczesnym kontrolowaniu (a tym samym minimalizowaniu) ryzyka. Żaden biznesmen nie zainwestuje pieniędzy, jeśli przedsięwzięcie – w dużym stopniu prawdopodobieństwa! –nie przyniesie mu zysku (zwrotu z kapitału) większego, niż najlepsza lokata a banku plus pewna, istotna premia za ryzyko. To chyba i oczywiste i racjonalne.

    Do sensownego inwestowania potrzebne są trzy czynniki: wiedza, doświadczenie, ale przede wszystkim kontrola, czyli sumarycznie umiejętność oceny i kontroli ryzyka.

    Wiedzę i doświadczenie można mieć nabyte, własne. Można też skorzystać z doradztwa ekspertów z danej branży.

    Ale jak kontrolować ryzyko? Trzeba mieć wpływ na gospodarowanie zainwestowanymi środkami.

    To oczywiste, ze właściciel firmy kontroluje włożone w swoja firmę środki.

    I tak należy rozumieć inwestycję!

    Wkładaj swoją kasę tam, gdzie możesz kontrolować efektywność jej użycia. Wtedy jesteś inwestorem.

    A tymczasem…

    We wszystkich mediach możemy czytać o inwestycjach albo o inwestorach, którzy kupują akcje na giełdzie, udziały w funduszach czy rozmaite produkty finansowe.

    Jeśli robimy to my, to nasze samopoczucie jest wspaniałe, bo jesteśmy/czujemy się Inwestorami (tak, tak, przez duże „I”).

    A jeszcze łechczemy swoje ego zdaniami typu: „ robimy to samo co, nie przymierzając Warren Buffet czy też Roman Karkosik; no, może na mniejszą skalę”.

    Tymczasem prawda jest taka, że oni są inwestorami, a my jesteśmy zwykłymi spekulantami :).

    Bo jaki mamy wpływ na wartość naszych akcji, opcji czy innych derywatów?

    ŻADEN.

    A myślicie , że wyżej wspomniani gentlemani działają tak samo? Nic podobnego.

    Po pierwsze: ich działy analityczne penetrują rynek, poszukując firm z potencjalnymi możliwościami wzrostu wartości.

    Po drugie: gdy znajdą, kupują minimalny pakiet akcji, ale na tyle duży, by mieć najpierw dostęp do informacji, a potem wpływ na funkcjonowanie firmy (np. przez miejsce w radzie nadzorczej, zarządzie, itp). Czyli co? Czyli – poprzez wpływ czy kontrolę – redukują ryzyko!

    Po trzecie: dopiero wtedy rozkręcają biznes, który przełoży się na obrót akcjami, a przede wszystkim na ich cenę.

    A co robi przeciętny „inwestor”?

    Kupuje różne walory firm czy funduszy inwestycyjnych. I co dalej? Może tylko czekać.

    Albo pójdzie w górę albo pójdzie w dół.

    Można rzucić monetą. Albo można kupić kupon toto-lotka. Wyjdzie na to samo.

    Nikt, kto chce Ci sprzedać jakiś produkt albo będzie namawiał Cię na taką „inwestycję” nie będzie mówiło o najważniejszej sprawie: ryzyku, a przede wszystkim o Twoim wpływie na ulokowane gdziekolwiek TWOJE pieniądze.

    Pamiętaj – na koniec – o jednym, szanowna czytelniczko/czytelniku.

    Inwestowanie to proces, w którym pozbywasz się chwilowo gotówki; ale kontrolujesz (co najmniej w dużym stopniu), co się z nią dzieje, na co jest przeznaczana i jak wykorzystywana. I z prawdopodobieństwem znacznie większym niż 50% (czyli większym niż przy rzucie monetą:)) możesz oczekiwać zwrotu z zainwestowanego kapitału. I to w wysokości wyraźnie większej niż lokata bankowa.

    Jak kupisz sobie mieszkanie pod wynajem – to inwestujesz – (sam albo wspólnie z rodziną czy przyjaciółmi) możesz policzyć stopę zwrotu i realnie wpływać na to, co się z tym mieszkaniem dzieje. Prawdopodobieństwo sukcesu wysokie a ryzyko kontrolowane. Choć to długoterminowa inwestycja. Ale ma też inne zalety.

    Jeśli założysz własną firmę (mając oczywiście pomysł i sensowny biznes plan) to też inwestycja. Najbardziej sensowna.

    Jeżeli natomiast kupisz akcje, „opcje na akcje” albo udziały w funduszach na „fantastycznie wschodzących rynkach” to możesz to zrobić. Wielu to robi.

    A musisz wiedzieć że: – Twoja kontrola ryzyka to 0%, – Twój wpływ na szanse zwiększania zysków to 0%.

    A to, to już – moim zdaniem – czysta spekulacja.

    Nie mówmy w takim przypadku o inwestowaniu. To nie ta bajka.

    .

    Wszystkie prawa zastrzezone | All rights reserved Fingroup 2024