„Podsłuchiwanie się opłaca” ;)
W jednym z lokali, gdzie stoliki były bardzo blisko siebie, mimowolnie stałem się świadkiem rozmowy. Ponieważ wydała mi się bardziej kształcąca niż niektóre wykłady, to postaram się ją odtworzyć jak najwierniej. A brzmiała ona tak:
– Byłem na szkoleniu i ten facet mówił, że to, co wpajali nam rodzice, to złe.
– Ciekawe. A co takiego mówił konkretnie?
– No wiesz. Na przykład twierdził, że oszczędzanie jest złe.
– Jak to złe, skoro ciągle w telewizji mówią, że dobre
– No tak. On też tak mówił, ale mówił też, że na oszczędzaniu nic się nie zarabia. Wszystko zjada inflacja. Bank dostaje twoją kasę, Państwo bierze podatek, a tobie zostaje tyle co inflacja. Ile zarobiłeś ?
– No… nic.
– Właśnie. Zatem po co oszczędzać !
– No tak !. hm.., to co – powinienem wszystko co mam, wydać ?
– Jak wydasz, to będziesz bardziej biedny
– To co mam zrobić ?
– Zainwestować !
– Co ? mam kupić akcje na giełdzie ?
– Coś ty. To spekulacja, w każdym razie ten gość na szkoleniu tak twierdzi.
– Spekulacja to była jak cinkciarz handlował walutą pod Peweksem w PRL-u.
– Też tak myślałem. Ale giełda to też spekulacja. Ryzyko olbrzymie. Co najmniej 50 na 50, że w ogóle coś zarobisz i zero wpływu na to, co się z firmą i akcjami dzieje. Kontroli zero, a to czy zarobisz to też mocno wątpliwe.
– No to co on robi ?
– Mówił, że kupuje mieszkania i je wynajmuje.
– No to głupio robi. Jak mu ceny mieszkań spadną to kupę kasy straci.
– No tak, ale mówił też, że się cieszy nawet jak mu ceny mieszkań spadają.
– Nienormalny ?
– Też tak myślałem, ale powiedział, że dziś może kupić taniej coś co mu tyle samo kasy przynosi. Kiedyś musiał wydać 300 tys. na mieszkanie i dostawał 1,5 tys. zł. dziś musi wydać tylko 200 tys. i też otrzyma 1,5 tys. zł. Ma sens.
– No niby ma, ale to strasznie ryzykowne, że ma dużo mieszkań !
– No tak. Ale jak pójdziesz ty i on do banku po kredyt, to komu bank więcej pożyczy ? Jemu czy tobie ?
– No… pewnie jemu bo ma dużo mieszkań.
– Właśnie !. Zatem kto jest zdaniem banku bardziej ryzykowny ?
– Ja ?
– No. Tu się muszę z tobą zgodzić.
– No tak. Ale dla 1,5 tys zł tyle roboty, martwienia się itd.
– Też tak pomyślałem, ale mówi, że ma 20 mieszkań.
– No tak. Ale to 20 razy więcej problemów.
– Twierdził, że problemy nie przyrastają proporcjonalnie, za to kasa tak. 20 x 1,5 daje 30 tys miesięcznie za nic nierobienie, albo niewiele robienie. Nie chciałbyś ?
– Pewnie, że bym chciał. Ale, ale – a czemu ta giełda to taka zła ?. Co, on na giełdzie nie inwestuje ?
– No ponoć nie. Kupił sobie jakąś firmę ogrodniczą. Ma wpływ na to, co się w tej firmie dzieje, może decydować, więc ryzyko niskie, a i zarabia przyzwoicie.
– No tak.. ale musiał mieć kupę kasy aby taką firmę kupić ? Ja nie mam.
– Ponoć nie. Ponieważ ma mieszkania, to kasę pożyczył z banku. Więc własnej kasy nie położył na stół.
– To nie sztuka tak robić. Ale ryzyko olbrzymie. Co będzie jak biznes mu padnie. Zostanie z kredytem.
– No niby tak. Ale ponieważ ma kontrolę, to twierdzi że prawdopodobieństwo zarobienia jest jak 80/20. Szanse wygrania wysokie. A jak kupisz akcje na giełdzie, to jakie masz szanse na zysk ?
– No, pewnie 50/50
– A jaki wpływ na biznes ?
– Żaden.
– To co wolisz ? 50/50 i zero wpływu, czy 80/20 i pełny wpływ ?
– No… to drugie.
– Właśnie. I właśnie to mnie wkurza, że muszę się z nim zgodzić..