• Ul. Pruszkowska 29B, 02-118 Warszawa +48 22 846 32 18 kontakt@fingroup.com.pl

    Bezpieczny kurs Twoich finansów
  • Jarosław Tuczko: Mamy Kryzys

    Na szczęście mamy marzec. Czas przegonić z gór narciarzy, a ogrodników wygonić z domów. Gorzej jak narciarz jest ogrodnikiem, bo powinien uzyskać status wypędzonych. Za oknem, w przeciwieństwie do gospodarki, odwilż. Temperatura na termometrach zaczyna piąć się w górę, co jest jak najbardziej zgodne z temperaturą w gospodarce.

    Ona też się pnie w górę. Mamy, zatem dwie dobre i jedna złą wiadomość. Zła to taka, że zgodnie z tym, co mówią w TV będzie gorzej w gospodarce. Dobra taka, że przychodzi wiosna i żaby budzą się do życia. Kiedy będziemy już bez pieniędzy, czyli bez kłopotów, to wybierzmy się na najbliższe błota obserwować budzące się do życia te stworzenia Boże.

    I nadal chciałbym podkreślić, że taka mała żaba jest zdecydowanie mądrzejsza niż niejeden analityk gospodarczy czy ekonomista. Żabie nie przyszłoby do głowy, aby kupować opcje na opcje, prawa do zakupu praw i inne „instrumenty finansowe”, bo żaba z nieskrępowaną prostotą stwierdzi, że zjeść się tego nie da, a jak coś jest nie do jedzenia, to znaczy, że jest bez wartości. Jeżeli żaba miałaby jakieś pieniądze, to nie wydałaby ich na złoto lub cenne obrazy. Po pierwsze złoto jest raczej twarde i mogłoby uszkodzić jej uzębienie, gdyby je miała, a po drugie żaba jedząca obraz Kossakowskiego wygląda głupio nawet, jeżeli obraz byłby zielony. Umysł żaby działa prosto. Mam to, co mi do życia jest potrzebne. I to wystarczy. I jeszcze uważam, aby mnie bocian nie zjadł. Bo niestety dla żab, bocianom się zaczyna robić gorąco w Afryce i planują już powroty do Europy, zresztą podobnie jak nasi rodacy z wysp powracają na stały ląd. Zupełnie jak bociany. Nie trzeba być Tuskiem, żeby zachęcić Polaków do powrotu. Wystarczy być ornitologiem.

    Wiele mówiliśmy o zaletach cielesnych żab takich jak giętkość, zdolność do hibernacji itd. Ale niewiele wspominaliśmy o sprawności umysłowej tych płazów, o czym warto teraz wspomnieć. Ale niech nam się nie wydaje, że płazy nie myślą. Kiedy Wasze żony mówią do Was, drodzy Panowie „gady” (żeby mówiły płazy to nie słyszałem, ale gady to jakoś często słyszę), to się nie obrażajmy. Traktujmy to jak komplement, bo bodajże najgłupszym tworem Boga jest człowiek w całej swojej okazałości. Człowiek, to jedyny gatunek zwierząt w przyrodzie, który ze szczególnym upodobaniem myśli, jak zniszczyć swój gatunek. Żabie nawet by to do głowy nie przyszło. Żaba myśli sobie, że im więcej żab, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ją bocian zje. Dzięki temu żaby mają bardzo silnie rozwinięte umiejętności obliczania rachunku prawdopodobieństwa i bez przeszkód oddają się miłosnym igraszkom na świeżym powietrzu po to, aby żab było więcej, a nie mniej. A jak zapytamy się jakiegokolwiek człowieka o rachunek prawdopodobieństwa, to powie, że wie, co to jest, ale nic więcej. Natomiast jak poruszymy temat miłosnych igraszek na świeżym powietrzu, to już absolutnie nic nie wie, bo statystycznie może tylko dwa razy w miesiącu w czwartek i w domu. Zupełnie inaczej niż żaba. Bo to w końcu człowiek powiedział, że taka żaba jest głupsza od człowieka. Niestety nikt wydając taki werdykt, nie zapytał żaby o zdanie. Jestem przekonany, że w szkole dla żab mówią coś zupełnie innego, podając człowieka za wzór istot pierwotnych, najniżej położonych w hierarchii ewolucji. Ale nie pora, aby chwalić zalety umysłowe żab. Pora, by czerpać lekcje i uczyć się od tych miłych stworzeń.

    Ważną cechą żaby jest jej wrodzona prostolinijność. Umysł żaby działa tak, że jeśli żaba chce przejść z punktu A do punktu B, to wybiera drogę prostą. To rozwiązanie ma dwie zasadnicze zalety. Po pierwsze przebyta odległość jest najmniejsza, więc żaba nie „namacha” się za bardzo. Po drugie czas potrzebny na przebycie trasy jest najkrótszy, więc więcej czasu pozostaje żabie na odpoczynek na słoneczku i miłosne igraszki. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest bocian po drodze, bo bociana, żaby omijają niemałym łukiem. Człowiek postępuje zupełnie inaczej. Kiedy zobaczy bociana, leci do niego i krzyczy „bocian… bocian !!!”, co wprawia w osłupienie i bociana, i żabę.

    Człowiek po prostu komplikuje to, co jest w życiu proste. Tak sobie kiedyś wymyśliłem, że jak normalny człowiek powie coś po prostu, to inni ludzie powiedzą o nim, że jest normalny. Jak ten sam człowiek, skomplikuje to, co mówi, to inni powiedzą, że to mądry człowiek, bo o takich trudnych sprawach mówi. Jak już ten normalny człowiek będzie postrzegany przez innych jako mądry człowiek i ponownie powie coś po prostu, to inni powiedzą że jest genialny, bo o tak trudnych i zawiłych sprawach potrafi mówić tak po prostu. Powiedzcie mi, czy żaba mogłaby wymyślić coś takiego? Człowiek komplikuje rzeczy proste i w domu, i w pracy. Niejednokrotnie najprostszy proces w firmie jest tak skomplikowany, że najstarsi pracownicy w firmie nie potrafią wyjaśnić, dlaczego. W ogóle rzadko kto zadaje sobie pytanie: dlaczego?.

    Na czym to skomplikowanie polega? W finansach, w odróżnieniu od księgowości istnieje pojęcie kosztu procesu, a nie kosztu jednostkowego.

    Jeżeli prezes firmy prosi swoją sekretarkę o przygotowanie herbaty, zazwyczaj sądzi, że herbata ta kosztuje firmę tyle, co herbata, czyli grosze. To jest spojrzenie jednostkowe, czyli księgowe). I to jest prawda, z tym, że nieprawdziwa. Proces zamawiania herbaty od strony kosztowej jest niezwykle skomplikowany. Sekretarka, lub ktoś inny musiał pójść do sklepu i kupić herbatę. Wcześniej sekretarka udała się do działu księgowości, gdzie jakaś inna osoba wydała jej zaliczkę na zakup herbaty. Wydanie zaliczki wiązało się z wypełnieniem większej lub mniejszej ilości formularzy i uzyskania akceptacji większej lub mniejszej ilości osób. Po zakupie herbaty, sklep wydał fakturę sekretarce, która po dokładnym jej opisaniu i sprawdzeniu pod względem merytorycznym i formalnym, przekazała ją do księgowości. Tam ktoś inny sprawdził fakturę pod względem rachunkowym, opieczętował i wprowadził do systemu finansowo-księgowego. Potem główna księgowa podliczyła koszty i sporządziła deklaracje podatkowe, następnie inna osoba wysłała je do Urzędu Skarbowego. Dyrektor finansowy ujął koszty herbaty, sekretarki, pani kasjerki, pani od księgowania dokumentów, głównej księgowej, własne, czyli dyrektora finansowego, kogoś innego, energii elektrycznej, wody, cukru, filiżanki, sytemu finansowo-księgowego, papieru do drukowania deklaracji, druków wypłaty zaliczki, poczty, tonerów, telefonów stacjonarnych i komórkowych użytkowanych przez pracowników księgowości i sekretarki, kosztów komputerów, na których ta faktura była zaksięgowana, czynszu najmu powierzchni zajmowanej przez dział księgowości i sekretarki itp. w koszty kontrolingowe. Gdyby był spostrzegawczy i sumę wszystkich kosztów poniesionych na proces wypicia herbaty podzielił przez ilość wypitych herbat, to okazałoby się, że herbata ta była najdroższą herbatą na świecie, w której koszt samej herbaty był najmniej istotny. Przyjmijmy, że jedna herbata będzie kosztowała nie mniej niż 100 zł.

    A teraz wyobraźmy sobie, że w naszym biurowcu otwarto małą restauracyjkę, której przedstawiciel przychodzi do Prezesa i proponuje mu herbatę w cenie 50 zł! Pomimo tego, że oferta jest aż o 50% tańsza od rzeczywistego kosztu herbaty, to przedstawiciel restauracji byłby posądzony o lichwę, hochsztaplerstwo i pewnie usłyszałby kilka innych epitetów, gdyby zaoferował taką cenę. Dlaczego? Skoro herbata byłaby o 50% tańsza? Dlatego że mało kto patrzy na koszty procesu, natomiast wielu patrzy na koszty nazwijmy to detaliczne. Koszt detaliczny herbaty to 20 gr, a koszt procesu wypicia herbaty to 100 zł. Pytanie, które koszty są ważniejsze.

    Jeżeli przyjrzymy się uważnie nie kosztom, a procesom w firmie, i to raczej z pozycji kogoś z boku a nie od wewnątrz, to niejednokrotnie stwierdzimy, że po pierwsze, liczba procesów jest za duża, a po drugie, często sam proces jest za bardzo skomplikowany. Zatem redukując liczbę procesów i jednocześnie upraszczając te procesy, powinniśmy zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy. Patrząc na koszty jednostkowo często stwierdzimy, że nic nie da się zrobić. Patrząc na koszty jako wydatki na proces, często okaże się że zrobić możemy wiele. Znam firmy gdzie pięć asystentek przypada na jeden zarząd, ale znam i takie firmy gdzie jedna asystentka przypada na pięć zarządów. Sądzicie że w pierwszym wariancie zarząd ma więcej pracy niż w drugim? Nieprawda. W pierwszym wariancie jest z pewnością bardziej wygodny.

    Apeluję, zatem, żeby w dobie kryzysu popatrzeć na własną firmę tak, jakby patrzyła na nią żaba. Przejmijmy sposób patrzenia żaby i uczmy się od mądrzejszych od nas. Takie małe, słabe z pozoru, zielone ciałko potrafi znacznie więcej niż my – teoretycznie bardziej rozwinięte istoty. Przeprośmy się z żabami i upraszczajmy procesy. W wielu bajkach napisano, że żaba może zamienić się w pięknego księcia na białym rumaku, o którym marzą wszystkie kobiety. Kobietom polecam, zatem całować swoje domowe gady w nadziei, że te pocałunki zamienią puszkę piwa w ich rękach na lśniący w słońcu miecz, a kanapę koło telewizora, w białego rumaka. W dobie kryzysu nic innego nam nie pozostaje, jak żyć marzeniami o żabie i księciu z bajki.

    Jarosław Tuczko – Warszwa, dnia 11 marzec 2009 roku.

    Wszystkie prawa zastrzezone | All rights reserved Fingroup 2024